|
Forum 202 Drużyny Harcerskiej im Janusza Korczaka w Płocku
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
domel
Administrator
Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ezoteryczny Płock -_______o
|
Wysłany: Czw 19:10, 14 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
trelinka
Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z cmentarza:)
|
Wysłany: Pią 7:38, 15 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 18:16, 16 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
[quote="trelinka"]Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!! tracił cierpliwość... az wreszcie ...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
domel
Administrator
Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ezoteryczny Płock -_______o
|
Wysłany: Nie 10:15, 17 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
trelinka
Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z cmentarza:)
|
Wysłany: Nie 22:38, 17 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...Giertych, który
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Przemek
Przyboczny
Dołączył: 19 Lip 2005
Posty: 329
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Z Nienacka
|
Wysłany: Pon 8:37, 18 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...Giertych, który swoim tubalnym głosem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stępień
Drużynowy
Dołączył: 07 Lip 2005
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 15:37, 18 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...Giertych, który swoim tubalnym głosem dał wszystkim maturę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agata
Strażnik konstytucji
Dołączył: 03 Lip 2005
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Stąd
|
Wysłany: Pon 18:46, 18 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...Giertych, który swoim tubalnym głosem dał wszystkim maturę. Odtąd już
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
domel
Administrator
Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ezoteryczny Płock -_______o
|
Wysłany: Pon 18:50, 18 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...Giertych, który swoim tubalnym głosem dał wszystkim maturę. Odtąd już nawet Śruba
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 22:05, 18 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
[quote="domel"]Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...Giertych, który swoim tubalnym głosem dał wszystkim maturę. Odtąd już nawet śruba ... sie wkreca ...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
trelinka
Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z cmentarza:)
|
Wysłany: Pon 22:33, 18 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...Giertych, który swoim tubalnym głosem dał wszystkim maturę. Odtąd już nawet śruba ... sie wkreca ...bo zdał mature:)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 0:00, 21 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...Giertych, który swoim tubalnym głosem dał wszystkim maturę. Odtąd już nawet śruba ... sie wkreca ...bo zdał mature:)
W tym samym czasie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
domel
Administrator
Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ezoteryczny Płock -_______o
|
Wysłany: Czw 6:41, 21 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...Giertych, który swoim tubalnym głosem dał wszystkim maturę. Odtąd już nawet śruba ... sie wkreca ...bo zdał mature:)
W tym samym czasie w hufcu
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Juba
Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 8:36, 21 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...Giertych, który swoim tubalnym głosem dał wszystkim maturę. Odtąd już nawet śruba ... sie wkreca ...bo zdał mature:)
W tym samym czasie w hufcu niespodziewanie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agata
Strażnik konstytucji
Dołączył: 03 Lip 2005
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Stąd
|
Wysłany: Czw 11:32, 21 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bardzo dawno dawno temu żył zły Lech i Jarosław, którzy często włączali Avril i tańczyli bredgensa w błocie przy lasku. Następnego dnia po obiadku umyli ręce bo ukradli księżyc który z leksza śmierdział wiec wyprali w Dosi, a zły drużynowy ze składu zatorza który lubił Baku Baku gdy szedł po reszte składu, spotkał ziomów z ławki którzy sączyli..., ale nie mógł już więcej wypicic Coli która była zatruta. Poszedł dalej w poszukiwaniu baku baku nie było, nie zdenerwowało mnie to więc poszedłem do autobusu pełnego najczarniejszych z czarnych, którzy sluchali tureckiej muzy. Wysiadłem z autobusu i wsiadłem do ursusa model C-360, posiadał 4 tubiny g-4, klime , neony, nie mieli za to hamulców zwykłych, ale ceramiczne, lacze niskoprofilowe 256/512. WZIĄŁEM PRZYCZEPKE ze stodoły wujka Zdziśa ,ściołem trawke wysuszyłem, nabiłem sobie guza , tube i odleciałem 3 cm ponad ulicami, nucąc "Ev`ery night" cicho, aby nie zbudzić bezmuzgego iti i wróżki zębuszki. Jednak szeptucha już czekała oliwiąc w kotle swoją laskę rozmiar XXL, którą Pussy wkrótce poczuje. Delikatnie podniosła się z namiotu. "No to czas na zabawę"-wydyszała groźnym głosem, oblizując wargi... Złapała mnie za biodra i rzuciła w kąt pracowni , po czym zabrała się za moją atłasową koszulę, którą zdjęła po czym zdjęła moje różowe spodnie. "Pomocy"-krzyknąłem i rozpaczliwie zacząłem machać rękoma i głową, krzycząc : "Ty pedalico, zozstaw mnie, nie oddam mojej komórki". Telefon upadł do jeziora. "Podnosiz to zdziro!" - wrzasnąłem i znalazłem sie w potrzasku, moje ciało zaczęło powoli schnąć. Nagle Szeptucha, złowieszczo się roześmiała i uderzyła mnie w twarz. Jej laska weszła tak głęboko, że mogłem tylko jęczeć z rozkoszy i oliwić drugą, licząc że wepchnie w inne otwory mojego ciała. Nagle rozkosz zawładnęła ciałem i zaczołem myśleć że już nigdy stąd nie wyjdę. Ale niespodziewanie nadeszła pomoc pojawiła sie Pedalica, złapałamnie za reke i blagala abym ją przedstawił Szeptusze. Niespodziewanie pojawiła sie trelinka, niosąca wiadro ziemniaków i obieraczki.
-Co sie stało ?? - zapytałem.
-Robię frytki, dla 9 osób z 202 DH
-To połowa, z czterech worków 18. kilowych zejdzie!
ale nie zeszla i jajecznica. Przydreptał Maciek z lokami i proporcem zjadł wszystko również frędzle ze sztandaru. Niestety...troche mu zaszkodziło pobiegł szyko do latryny, która sie zarwała a biedny Maciek utonął w morzu własnych łez i obozowych fekalii...Był dzielnym harcerzem, jak to na harcerza przystalo.
-Zamawiam jego gacie po tacie
-Ja bluzke hrabiny! -krzyknęła Agata, pomocniczka Szeptuchy, która nagle zobaczyła żelki??<zdziwiony>
-DOMINIK! DOMINIK! - przerwał kaptur
-Ale ja umie- - -
-DOMINIK! DOMINIK!
-duhu ja musze...
-DOMINIK! DOMINIK!-kaptur tracił cierpliwość....aż wreszcie ... pojawił się ...Giertych, który swoim tubalnym głosem dał wszystkim maturę. Odtąd już nawet śruba ... sie wkreca ...bo zdał mature:)
W tym samym czasie w hufcu niespodziewanie wybuchła panika
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|